Mieszkam w wielkim mieście...Pełnym hałasu, ludzi, życia, wydarzeń...I mnóstwo w nim zabiegania pośpiechu, muzyki tramwajowo-autobusowo-samochodowej...I dzwoniących telefonów, i rozmów, i spotkań...Jest we mnie pewne rozdwojenie..Tomasz Żółtko śpiewał, że "tęskni za ciszą bezludnych wysp...". Ciągnie mnie do takiej ciszy...Pełnej Aniołów i gór...Koniecznie gór...Góry to majestat i wielkość...Można poczuć się cudownie małym...Szukam w sobie tego spokoju i zamyślenia. A gdy znajduję staram się zatrzymać i ucieszyć tą chwilą...Z drugiej jednak strony strasznie fajnie jest się zasłuchać w muzykę miasta...Iść przed siebie ulicami i słuchać.I tęsknić za ciszą...Trwam w tym rozdwojeniu szukając wciąż swojego miejsca...
Tymczasem praca wre i tworzą się dzieła lawendowe i niezapominajkowe. I różne różności...A poniżej jesień w Beskidzie Wyspowym oraz Kraków mój ulubiony...
Witaj ;) znalazłam Twojego bloga przypadkiem i weszłam bo zafascynowało mnie to, że tak samo się podpisujemy ;) a kiedy go otworzyłam kolejne zaskoczenie ;) - szablon ;) ja zaczynałam od tego samego ;) z sentymentem popatrzyłam na te płatki ;)
OdpowiedzUsuńbędę zaglądać ;) i zapraszam też do mnie ;)