piątek, 19 kwietnia 2013

O (bez)Nadziei...

Jako chrześcijanka mam sens życia troszkę podany na tacy, chrześcijaństwo chyba ułatwia życie, porządkuje...Tak czuję, tak myślę...Ktoś może stwierdzić, że przeciwnie, ciągle zakazy i nakazy...Ja to widzę inaczej...Sam Dekalog gdyby odczytać go w oryginale, jest zapisany w czasie przyszłym...I tak zakazy  i nakazy stają się...OBIETNICĄ..."Nie będziesz..." jako obietnica a nie zakaz...Pamiętam, jak o tym usłyszałam...Tak mi się lżej zrobiło...Jakiś czas podsumowania mnie dopadł...Może dlatego że Ktoś bliski choruje...(Tysiula, przytulam:***) i to choruje dzielnie, pięknie...Taki wzór dla mnie jak walczyć ale nie do końca...Jak czcić własne życie ale mieć pewność, że jest COŚ więcej, dalej...Jak w tym wszystkim po prostu być Człowiekiem...Może dlatego, że inny Ktoś  traci sens życia...że jakoś nie może się odnaleźć, że się boi...Może dlatego, że...
Trzeba się spieszyć...Nie spieszyć by osiągnąć stanowiska, tytuły...Nie...Nie o taki pośpiech chodzi...Bo okazuje się w chwilach trudnych że zostaje jedynie...MIŁOŚĆ...Bóg i człowiek...Dlatego trzeba się spieszyć by to co najważniejsze było zawsze...najważniejsze...Nic innego nie da szczęścia, jestem o tym przekonana...Tyle dziś mamy możliwości...Tyle wolności i przestrzeni...W tym samym czasie ktoś oddaje życie za swoją Wiarę, traci Bliskich...A my?Narzekamy, to pewne...Wciąż skupieni na sobie...Życie to nie tylko Polska i polska polityka...Życie to nie tylko moje problemy i mój świat...Może gdy wyjrzę przez okno, zobaczę coś więcej, bardziej, szerzej...?Nagle moje problemy ukażą się jako małe i jakieś...do rozwiązania...I...zechcę ŻYĆ.Po prostu fajnie ŻYĆ...Mam wszystko żeby ŻYĆ...






Wciąż pochłonięta przez koraliki...






sobota, 13 kwietnia 2013

Wiosennie???:)

Kochani,
witam Was wiosennie:) Prawda, że przyszła?Prawda, że nie odejdzie?Prawda, że czekaliśmy na nią chyba wszyscy?Wiosna...Otaczam się nią w każdej chwili, chcę chwytać każdy jej dar...Bardzo czekałam na ciepło, bo dzieci chorowały, bo ciemno, bo zima odejść nie chciała, bo jakoś codzienność dała w kość...Bo...Tyle planów, marzeń, tyle "chcę"...Życie pokaże ile uda się mieć, ile uda się zrealizować...
Wraz z pierwszymi przejawami wiosny przyszła szansa śpiewu...Korzystam.Śpiewam.Oddycham każdym dźwiękiem.Jutro koncert.Po wielu zmaganiach..:))) Mam nadzieję wielką, że będzie Świadectwem.
Koraliki skradły część mojego czasu i nie pozwalają się zdetronizować:) Kolejna bransoletka:




Toho 11.
Oraz kolczyki. Lubię:) 


Wiosna u nas zadomowiła się i chyba jej dobrze:) Nasz pre-ogródek:) Czego tu nie ma?Są dynie, różne kwiaty, melony, arbuzy...:))) A wszystko to już niedługo powędruje w góry...



I jeszcze chciałabym przedstawić Wam fiołka naszego Syna W...Fiołek ma...8 lat:))) Kupiony był gdy W.pomieszkiwał jeszcze u mnie w brzuszku:)))




Może właśnie dziś, gdy wiosna u drzwi, jest dobra okazja na to by pomyśleć choć chwilę ile mamy, ile nam darowane...Zdrowie, miłość, przyjaźń, pasja, muzyka...Tyle mamy...Czy dziękujemy?Jestem pod wrażeniem książki Krzysztofa Ziemca "Niepokonani."...Warto przeczytać, choćby po to by docenić to że mam...że mogę...że wciąż jeszcze czas...



piątek, 5 kwietnia 2013

Ważne!W sprawie candy.No i mała garść tego co się dzieje...

Kochani...
pierwszy raz zdarza mi się coś takiego...Nie wiem co myśleć o tym i szczerze mówiąc nie wiedziałam co zrobić...Otóż Zwyciężczyni mojego candy nie zgłosiła się po nagrodę główną...Czekałam 10 dni...Sprawdzałam jak to wygląda na innych blogach, jedni z Was na zgłoszenie czekają 2 dni, inni tydzień...Mam nadzieję, że nic złego się nie stało i że to po prostu wina niezaglądania do komputera przez Zwycięzcę:))) Ale muszę być uczciwa...Wobec Was i siebie.Dlatego przeprowadziłam kolejne losowanie...i....nagroda główna w takim razie wędruje do...

YSTIN:))))

Bardzo bardzo Ci gratuluję:) Daj znać na mail:)

Uff...Cieszę się że mam to za sobą bo jakoś tak dziwnie mi z tym faktem było...

Kochani, czytam u wielu z Was, że milczycie na temat pogody...Ja również wolę zmilczeć to co za oknem się dzieje a raczej to co się nie dzieje a dziać się przecież powinno...Roślinki mi płaczą, że chcą do ogródka:( Okna chcą się wstawiać do domku...Dzieci się nudzą...chorują...Nic tylko narzekać. Choć wyznaję tezę, że nie ma złej pogody...teraz po prostu czekam.Czekam z całych sił na wiosnę...I trwam w zawieszeniu...
W tak zwanym międzyczasie, który ostatnio jakoś dziwnie jedno jest z niedoczasem;))) naumiałam się robić sznury koralikowo-szydełkowe...Nie pytajcie ile łez wylałam ze złości, że mi nie wychodzi...Ale marzyłam mocno, żeby opanować tę technikę i...jest:)  Świetne zajęcie, polecam:) Po wielu próbach, gdy już miałam się poddać i napisać do wszystkich koralikujących: TO SIĘ NIE UDA...zorientowałam się, że...źle przekładam nitkę w pewnym momencie...:) Spróbowałam inaczej i jak za dotknięciem moim oczom zaczęła powoli ukazywać się bransoletka.:)
Pierwsza powstała z myślą o kolczykach, które pokazywałam TUTAJ. I powstał komplet, który stał się prezentem urodzinowym:)



...i kolejna...kwiatkowa...


Obie wyplecione z Toho 11.


W końcu udało mi się skończyć młynek dla Beaty. Beatko, czy mnie jeszcze pamiętasz?;)))) 
Sprawa z młynkiem wcale nie była prosta bo się okazało że mechanizm nie działał jak należy i musiałam poprosić Męża by pomógł...No i dlatego tyle to trwało bo trzeba było młynek rozkręcić na czynniki pierwsze i złożyć od nowa:) Ale jest. Działa jak nóweczka:) 
Sesja...





Mam wielką nadzieję, że sprawi on Beacie choć troszkę radości...

Kochani, dziękując, że bywacie przytulam Was wiosennie:) I o tę wiosnę w sercach mi chodzi:) 
Do następnego.
j.