poniedziałek, 24 października 2011

M jak...

Moja M. miała urodziny...Postanowiłam stworzyć Jej coś sutaszowego...Najlepiej kolczyki:) Ja miałam pomysł że będę białe bo M. często w bieli...Ale sugestia przyszła od wyżej Wymienionej:) żeby troszkę niebieskości się wkradło:) To się wkradło:) W środku kamea z muszli białej i tak jakoś perłowo mocno:) Jakość zdjęcia jaka jest każdy widzi:) Bo pogoda, bo okazało się że perłowa kamea plus aparat bez lampy to się nie równa nic dobrego:) Z dwojga złego wybrałam wysoki połysk zamiast rozmytej dziwnie żółtej plamy:) Mogłam w sumie poczekać na słoneczko, tylko ono ucieka w popłochu przez zimnem i chmurami i rzadko się ostatnio widujemy ze słoneczkiem;)


Moja aktywność ostatnio mocno osłabiona:) Bo tak strasznie mi się nic nie chce:) Spałabym tylko i spała i spała...A później poszłabym spać:) I czasem jeszcze książkę bym poczytała:) Marzenia...Jeszcze kilka tygodni do Spotkania...:) A u nas troszkę wirusowo, ale dramatu nie ma:) 

Wygrałam ostatnio wyjątkowe Candy...Czemu wyjątkowe? A tak:) Świat jest piękny, żaden frazes, czysta prawda...A Candy organizował Ktoś kto to Piękno próbuje zamknąć, uchwycić w kadrze...Ze skutkiem niesamowitym...Zapraszam Was serdecznie TU i TU ...Warto...Michale, dziękuję...Zdjęcie jest wyjątkowe. Czemu akurat to wybrałam? Nie wiem...Mówiło do mnie:) I te kolory...Dzieło wisi w moim małym kącie gdzie tworzę różności:) Wiecie z czego sobie zdałam sprawę? To wyjątkowe, że Ktoś coś robi tak po prostu, by obdarować kogoś innego...I wkłada w to tyle pracy...Dziękuję Ci Michale i wszystkim którzy organizują cukierasowe zabawy i angażują w to naprawdę sporo sił...
Moja Wygrana proszę Państwa...


Znikam dziękując, że bywacie...

W ramach peesu zajrzycie TU , zapraszam:) Znów fajne Candy Ktoś zorganizował:)

wtorek, 11 października 2011

Candy wygrałam i zaległości sztuk kilka...

Wygrałam ostatnio Candy, nawet dwa:) Jedna paczuszka już dotarła i wisiorek cieszy me oczy:) jest śliczny.Agata , dziękuję...

Nadal sobie sutaszuję:) Wciągnął mnie sutasz i puścić nie chce :) I bardzo dobrze, bo strasznie polubiłam całą tę zabawę:) BARDZO BARDZO BARDZO dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim postem...Nie będę już więcej narzekać, że mi się nie podoba, że niezadowolona jestem...:) A dziś decu w ilości hurtowej:) Najpierw chusteczniki lawendowe, bo kiedys poczyniony się spodobał...I są kolejne trzy:)




I jeszcze jeden chustecznik troszkę w innym stylu...


I szafeczki na klucze...



A na ostatek do granic wylukrowana i przesłodzona;))) herbaciarka...Trójeczka:)


Źle sypiam ostatnio...Uroki stanu błogosławionego...Jeszcze dziesięć tygodni i się widzimy z Maleńką:))) 
W nocy czas przychodzi na myśli różne...Moja bycie z utworami z SDMu trwa już...jej, czternaście lat...Więc w nocy, patrzę na gitarę, która zakurzona w kącie czeka...i...

Czarny blues o czwartej nad ranem 

Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

Czemu cię nie ma na odległość ręki?
Czemu mówimy do siebie listami?
Gdy ci to śpiewam - u mnie pełnia lata
Gdy to usłyszysz - będzie środek zimy

Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy twoje próbuję ugłaskać
Lecz nigdzie nie ma twoich włosów
Jest tylko blada nocna lampka
Łysa śpiewaczka

Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem
Tak cicho, by nie zbudzić sąsiadów
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie
Myślałby kto, że rodem z Manhattanu

Czwarta nad ranem...

Herbata czarna myśli rozjaśnia
A list twój sam się czyta
Że można go śpiewać za oknem mruczą bluesa
Topole z Krupniczej
I jeszcze strażak wszedł na solo
Ten z Mariackiej Wieży
Jego trąbka jak księżyc biegnie nad topolą
Nigdzie się jej nie spieszy

Już piąta
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz 


 Adam Ziemianin, Krzysztof Myszkowski









czwartek, 6 października 2011

Takie tam sobie trwanie...

Sutaszuję sobie...I czekam na dzień kiedy powiem, że jestem zadowolona z tego co wysutaszowałam...
Ozdabiam sobie szafki na klucze...I chusteczniki sobie ozdabiam...Bo znów ma być prosto, pastelowo i lawendowo...Ilości już chyba hurtowe, ale to dobrze:) Bo czas inaczej biegnie. A czas ostatnio przypomina że blisko...bliżej....do oczekiwanego Spotkania z małym  Człowiekiem...Czekamy więc...Jeszcze troszkę...:) Bywa trudno...Ale jest pięknie. I spokojnie...Dziś usg...Przeżycie...Patrzeć na Cud Życia...bezcenne!!!

Więc sutasz...Wciąga, oj, wciąga...:) Czemu nie powiedziałyście, że tak wciąga?;))) Muszla Paua znów w centrum, bo mnie zachwyca. A oprawa tej muszli to już efekt ( wciąż niezadowalający mnie...) mojej zawziętości by ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...:)

Kolczyki...


Broszka....


I w komplecie...


Dziękuję, że bywacie...Tyle fantastycznych osób mogłam poznać dzięki temu, że są blogi...Tyle historii poznać...Niesamowite...

Dwa wspaniałe Candy ostatnio udało mi się wygrać:) Już nie mogę się doczekać by Wam pokazać co wygrałam:)))



Bliscy i oddaleni

Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotkać aby się ominąć
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało

są inni co się nawet po ciemku odnajdą
lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło

bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami

można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem.


ks. Jan Twardowski








niedziela, 25 września 2011

Pastelowo...

Miało być prosto, pastelowo i koniecznie z kwiatami...Tylko nie z widoczkiem tylko na przykład w wazonie...Dwie szafki na klucze i takie oto zamówienie:) Chyba stworzę osobną etykietę "decu banalny":) bo znów z takim musiałam się zmierzyć:) Ale powiem szczerze, że czasem to co prostym się wydaje wcale prostym finalnie nie jest:) Ale te dwie szafeczki jakoś wdzięcznie mi się ozdabiało:) I są:) Troszkę na pożegnanie lata:)




Dziś wybraliśmy się na spacer by przywitać jesień:) Pogoda była cudna...Wybraliśmy małą polanę gdzie R.zachwycała się każdym źdźbłem trawy:) I smakowała również każde źdźbło:) A W. z Tatą puszczali latawca:) Piękne chwile...W.był zachwycony...My również...I przywitaliśmy jesień, która ujawnia się już czerwienią i żółcią liści, wrzosami, jarzębiną...

Lądowanie....:)





Dziękuję za słowa, obecność i za to, że bywacie tutaj...




czwartek, 22 września 2011

Taki sobie komplecik...

Kolczyki jeszcze bez bigli bo nie wiem jakie:( I wisiorek całkiem spory. Oczarowała mnie muszla Paua...Pięknie się mieni i te kolory...Ta akurat w zieleni...Sutasz mnie wciągnął, to pewne:) Ja sama wciąż niezadowolona z wyników, ale się nie daje:) A dni nasze przynoszą ostatnio wiele zajęć i wydarzeń, więc czasu mało...Ale pogoda piękna...Jej, chyba lato zapomniało, że czas na zmianę...:) I fajnie...


I wiersz...x.twardowskiego...Jakoś mi potrzebne wracanie do Jego wierszy...

KIEDY MÓWISZ

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma na ziemi sytuacji bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz

poniedziałek, 19 września 2011

Wyczekane...

Długo czekałam by pokazać jakieś moje sutasze...Od dawna czynię próby by w końcu coś sutaszowego stworzyć...Długo nie wychodziło...Winą obarczam głównie nici:) Szyłam różnymi, najlepsze okazały się żyłkowe:) Dzięki życzliwości i pomocy Kasi zawzięłam się i coś powstało:) I wciąż powstaje:) Kasieńko, dzięki. Na początek nic ambitnego w porównaniu z tym co obserwuję na sutaszowych blogach, ale moje:) Chciałam zacząć od czegoś prostego, ale w miarę możliwości moich dopracowanego...Efekty kolczykowe za chwilkę...:)

Dziękuję Wam za komentarze wszelakie...Są ważne, bardzo ważne...I cieszą...I inspirują...

Taka myśl na mnie spadła ostatnio...Marzę...Pięknie i dobrze mieć marzenia...I pracować na to by się spełniły...I tworzyć nowe...A kiedy się spełnią często zapominam o nich...Uzmysłowiłam sobie że moje TERAZ i TU może być spełnieniem pragnień sprzed tygodnia, miesiąca, lat...A ja już biegnę za innym, nowym...Już mi niewygodnie i czekam na kolejne spełnienie...I na nowe marzenia...Dziś uczę się trwać w tym co dane...I cieszyć się dziś...Bo moje DZIŚ to spełnienie marzeń z WCZORAJ...Dobrze mi...

I kolczyki sutaszowe:) ( Na sztyftach ale myślę o klasycznych biglach...)




Pozdrawiam Was ciepło...

piątek, 16 września 2011

Lato, jesień i Jaskółki szkatułka...

Gdy ostatnio podczas spaceru stwierdziłam, że już jesiennie jakoś się zrobiło, mój Syn skorygował mnie: mamo, nie...jeszcze kilka dni...jeszcze mamy lato...Uwielbiam Go za Jego precyzję:) Więc u nas wciąż nie-pożegnanie z latem, chociaż ludków kasztanowych mnóstwo ( jest jeż, żółw, koń, zając,...baletnica...) i nad jarzębiną trwamy w zachwycie...:) I katar nam towarzyszy, wszystkim:) Więc chyba stoimy w przejściu gdzie mija się lato z jesienią...

Zaniepokoiło mnie wczoraj coś...Zawsze staraliśmy się dobierać W. takie bajki, które Go czegoś nauczą, będą rozrywką, zabawą, zaciekawią Go...I nie mieliśmy z tym problemów...Ale W.poszedł do szkoły i trafił na różne dzieci, które spotykają się z różnymi rzeczami, w tym różnymi bajkami...Na placu zabaw wśród różnych pomysłów, grupa dziewczynek zaproponowała zabawę w czarodziejki witch... Mnie ogarnęło przerażenie dopiero po chwili gdy usłyszałam o czarnej studni z czarną wodą, o czarnym kręgu i czarnej mocy...Przecież te dzieci mają po siedem lat!!!Znaki, muzyka, bajki, filmy, gry i nie wiem co jeszcze, jakimi otaczają się nasze dzieci mogą wyrządzić im krzywdę...Ja jestem mocno poruszona...Chyba potrzeba naszej wielkiej czujności...

A dziś szkatułka dla Jaskółki :) Miała być lawendowo-sepiowa:) Justyś, jak Ci się podoba?








Kluczyk w środku, bo każdy z nas szuka swojego, własnego klucza do Szczęścia...Więc tak mnie naszło na symbol...:) 

Fajne Candy tu .

A na koniec wiersz x.twardowskiego...Ten wiersz towarzyszy mi od wielu lat...

Spotkanie

Ta jedna chwila dziwnego olśnienia
kiedy ktoś nagle wydaje się piękny
bliski od razu jak dom kasztan w parku
łza w pocałunku
taki swój na co dzień
jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku
ta jedna chwila co spada jak ogień

nie chciej zatrzymać
rozejdą się drogi -
samotność łączy ciała a dusze cierpienie

ta jedna chwila
nie potrzeba więcej


to co raz tylko - zostaje najdłużej