Wiosna przywitała nas...katarem i przeziębieniem...Damska część naszej Rodzinki została nazwana "smarkaczami":))) Ja i dziewczynki walczymy z wiosennym wirusem:) Na szczęście wirus okazał litość i zaatakował tak tylko, od niechcenia, więc już finiszujemy praktycznie:) Dobrze, że Mężczyźni się trzymają dzielnie:) Szkoda, że spacery póki co wstrzymane...Myślę, że jeszcze dwa dni. Nic, czekamy...
Dużą dawkę radości dostarczyło mi ostatnie tworzenie...Jakiś czas temu pokazywałam Wam starocie zdobyte przez Męża mojego. O
TUTAJ można zerknąć:) I w końcu (tyle czasu czekały...) postanowiłam wziąć się solidnie za młynki:))) Odnawiałam, Mąż dokręcał śrubki(dziękuję Kochanie:*), szlifowałam, wymyślałam jaką szatę nadać im na nowe życie...Jeden (kawusiowy) powędrował już do kochanej, mojej S., będzie prezentem dla Jej Mamy( i troszkę się boję co powie Mama..) a drugi na razie czeka, aż ktoś go przygarnie(lawendowy)...:)))) Frajda niesamowita, młynki oczywiście działają i mielą co tam kto chce-kaweńkę, pieprz...:))) Mam jeszcze dwa do zrobienia i już się doczekać nie mogę aż wpadną w moje łapki po wstępnej obróbce i dokręcaniu wszelkich śrubek:)
Zerkniecie?Zapraszam:))
Dziękuję
Izie za wyróżnienie:) Iza jest bardzo bliską mi duszyczką w blogowym świecie więc miło mi tym bardziej:) Się Państwo częstują:)
Bardzo Ci Iza dziękuję:***
Witam nowych obserwatorów:) Rozgośćcie się, proszę...
Zostawiam Was z wierszem ks. Twardowskiego...
Jak się nazywa
Jak się nazywa to nie nazwane
jak się nazywa to co uderzyło
ten smutek co nie łączy a rozdziela
przyjaźń lub inaczej miłość niemożliwa
to co biegnie naprzeciw a było rozstaniem
wciąż najważniejsze co przechodzi mimo
przykrość byle jaka
jak chłodny skurcz w piersi
ta straszna pustka co graniczy z Bogiem
to że jeśli nie wiesz dokąd iść
sama cię droga poprowadzi
Życzę Wam, Kochani, pięknego tygodnia, odnalezienia wiosny i nadziei...Do następnego:***