Dzień dobry:)
Bywam rzadziej bo kłopotów mnóstwo...Dopadły mnie z dnia na dzień więc walczyć muszę...A walka polega na tym, że zostawiam dzieci:( wychodzę z samego rana i zmagam się z urzędami, adwokatami i tym podobnymi różnościami...Twarde zderzenie z rzeczywistością od której oddzielał mnie do tej pory mur domu, rodziny i przyjaciół...Ale dziś już spokojniej...Sytuacja ogarnięta na tyle na ile można było ją ogarnąć przez te kilka dni. A problemy całkiem niezależne od nas. I niespodziewane akurat z tej strony...Cóż, życie...Przy okazji zobaczyłam jak Dziewczynki moje stęskniły się za mną przez ten czas i posmutniały...:( Ale dziś już razem:) Potrzeba mi chyba trochę ciszy...I spokoju. I kawy z Kimś...:) Jest Ktoś chętny na długą kawę?;)
Ja nie wiem czy Wy też tak macie...Macie, z pewnością, macie...;) Nie mogę być sama z tym:) Powiedzcie, że macie tak samo...:) Przychodzą takie chwile, ze jakiejś opieki potrzeba...Takiego zaopiekowania się...Bo ja tak mam właśnie...Tyle się nazbierało ostatnio. I smutku. I problemów. I pytań. I pożegnań. I kryzysu. I radości. I odnalezienia. I pokoju. I nadziei. I Nowego. I Miłości. I odkrycia. I tęsknoty....Że czasem boję się, że nie pomieszczę tego w sobie...I tak marzę by się schronić...I by mnie nikt nie pytał o nic...Ani nie oskarżał...Ani nie tłumaczył, że przecież mogłam powiedzieć...Żeby tak Ktoś się domyślił i znalazł. I kawę zrobił. Z mlekiem spienionym. Słodką (chociaż ja tylko słodzikiem słodzę...;) )...I tak posiedział ze mną....
Taki czas....
Ikony z poprzedniego posta powędrowały już do przejściowych właścicieli, którzy przekażą je w najbliższe dwie niedziele w prezentach komunijnych...Wielkie to było wydarzenie dla mnie...Móc stworzyć coś co będzie pamiątką takiego Spotkania...Gdy wczoraj jechałam oddać Ignacego (jak ktoś nie widział, to
tu można zajrzeć:) ) było mi zimno z przejęcia...Ale podobno jest ok:) Ignaś się spodobał:) Choć mój K. twierdzi, że bez tej aureoli to taki zwykły jezuita wyszedł hi hi:)))
Odkąd urodziłam trzecie dziecko często słyszę pytania w stylu: i jak ty sobie dajesz radę?jak ty to ( co konkretnie, bo nie wiem...) ogarniasz?Albo stwierdzenia: taka młoda( no no...:) ) i już tyle dzieci...Ależ ty młodo wyglądasz jak na trójkę...No ale chyba czwartego to już nie planujecie????Sam miód na serce....:) Wiem, że wśród Was-Dusz mi bliskich są Mamy...Dzielne, piękne, z pasją...I tak nadmienić tylko chciałam...:) Mama dwójeczki, trójeczki, czwóreczki...dzieciaczków jest NORMALNYM stworzeniem:) Może czasem bardziej zorganizowanym...Powiem Wam, że ja przy trójce dzieci, pracy, studiach...mam więcej czasu niż przy jednym:) Tak to już jest:) I Mama nie musi być zaniedbana...Może być piękna, otoczona kwiatami, modą...I powinno jej się pomóc by mogła znaleźć czas dla siebie...Nie patrzcie na nas jak na umęczone i ukarane życiem...Wielodzietność (swoją drogą...ile dzieci trzeba mieć by móc się tak nazywać?;), wie ktoś?) to dar i zadanie...I nie oznacza rezygnacji z siebie...Może warto z pokorą i z zachwytem spojrzeć na takie rodziny?Ja mam to szczęście, że mogę przyglądać się wspaniałym Małżeństwom, które zdecydowały się na wielodzietność...I dzięki im za te przykład życia...Patrzę na te rodziny z podziwem mając w świadomości fakt, że są wśród nas tacy, którzy toczą niesamowitą walkę by zostać rodzicami....
A na koniec szafeczka na klucze:) Wspaniała
Harapati zgodziła się na wymiankę:) Ależ byłam szczęśliwa:) Czekam na moje cudeńka, które już wędrują do mnie...A ja przygotowałam taką prostą szafkę na klucze...:) Pastelową:)
Dziękuję Wam za cierpliwość:) Tym, którzy dotrwali do końca, gratuluję:)
Pięknego, dobrego dnia.
j.