Dziękuję Wam za komentarze wszelakie...Są ważne, bardzo ważne...I cieszą...I inspirują...
Taka myśl na mnie spadła ostatnio...Marzę...Pięknie i dobrze mieć marzenia...I pracować na to by się spełniły...I tworzyć nowe...A kiedy się spełnią często zapominam o nich...Uzmysłowiłam sobie że moje TERAZ i TU może być spełnieniem pragnień sprzed tygodnia, miesiąca, lat...A ja już biegnę za innym, nowym...Już mi niewygodnie i czekam na kolejne spełnienie...I na nowe marzenia...Dziś uczę się trwać w tym co dane...I cieszyć się dziś...Bo moje DZIŚ to spełnienie marzeń z WCZORAJ...Dobrze mi...
I kolczyki sutaszowe:) ( Na sztyftach ale myślę o klasycznych biglach...)
Pozdrawiam Was ciepło...
śliczności :) podziwiam bo nie sama nie mam odwagi próbować tej techniki... urzekły nie zwłaszcza pierwsze i trzecie :)
OdpowiedzUsuńi masz rację - tu i teraz trzeba u mieć docenić - szczęście składa się z małych skrawków codzienności...
serdeczności posyłam :*
podziwiam kochana, coraz więcej osób próbuje czegoś nowego, normalnie można w kompleksy popaść ;)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły! Przewijam, przewijam i sama nie wiem, które wybrać... Na sztyftach, to musi być ciekawy efekt na uchu :)
CZEKAM na nowe sutaszki!
Z pewnością przyzwyczjamy się do spełnionych marzeń traktując je zupełnie normalnie, albo jak się spełnią "po czasie" wydaje się, że to nic specjalnego a to przecież "spełnione stare marzenia", czyli coś bardzo wyjątkowego co należy docenić. Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę a sutasze przepiękne zwłaszcza wisienki.
OdpowiedzUsuńKochana J. kolczyki piękne. Jak na pierwszą próbę walki z szutaszem moim zdaniem są świetne. Szczególnie amarantowe i niebieskie - miodzio :) A co do marzeń dobrze czuć ich spełnienie, ale nie nalezy chyba zapominać o kolejnych. Choć w twoim przypadku nie należy się tego obawiać bo pracujesz jak mróweczka i gonisz swoje marzenia :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKolczyki pięknie wykonane i na pewno dopracowane. Nie wiem ile czasu ćwiczyłaś skrycie, ale efekt na wejście jest! Najbardziej podobają mi się te pierwsze - lubię ten kształt, a i różo-fiolety ostatnio są w moim guście.
OdpowiedzUsuńA z marzeniami masz rację - ja już przyłapałam się parę razy, że gdy spełnia się moje jakieś mniejsze lub większe marzenie to rzadko to zauważam, dopiero po jakimś czasie przychodzi refleksja, że zdarzyło się to oczekiwane...
I właściwie z wielu zdarzeń, na które czekałam, i które zrealizowały się, wciąż tylko o jednym spełnieniu myślę jako o czymś spektakularnym, jako o podróży życia. My chyba rzeczywiście nie doceniamy tego co osiągamy sami, dostajemy od innych, albo los daje nam w prezencie.
Pozdrawiam;)
O! Widzę, że mi konkurencja wyrasta ;)
OdpowiedzUsuńBardzo udane początki, dopracowane, a to jest ważne.
Po cichu ci powiem, że dużą rolę grają nici - najlepsza jest żyłka i cieniutka igła.
Czasami marzymy o ludziach... a później marzenie staje się codziennością. Zdajemy sobie z tego sprawę dopiero gdy ktoś odchodzi :-( . Prace piękne!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpierwsz? No, masz talent w łapkach ! Piękne, pozdrawiam, Bajka
OdpowiedzUsuńGratuluje pierwszych małych arcydzieł..moje faworytki-fioletowo-różowe:...życzę dalszych sutasz owych tak owocnych praktyk i wielu małych dzieł :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasia