A mam:) Bo tyle dziewczyn ma swoje miejsce gdzie sprzedaje swoje wytworki...A ja?Kiedyś, owszem, miałam swoją galeryjkę, ale brak czasu nie pozwolił mi na prowadzenie i doglądanie takiego miejsca...Teraz wracam. W mniejszej skali. Często ktoś pyta o rzecz,której już nie mam, bo sprzedana, rozdana...Więc najpierw część rzeczy będzie trafiać do sklepiku...:) I teraz część mniej przyjemna...:( Ceny...Na kilku blogach toczy się dyskusja odnośnie cen wyrobów naszych...Wiadomo, są to rzeczy ręcznie robione, niepowtarzalne, z duszą...itd.Dlatego ceny powinny być godne bo "wart jest robotnik swojej zapłaty"...Tylko jak tę cenę godną ustalić, by mieć choć maleńki zysk(choćby na kolejne materiały) i by rzecz miała szansę realną sprzedać się?Jeśli chodzi o decoupage moje doświadczenie pokazało że gdyby chcieć na tym zarabiać, rzeczy musiałyby kosztować fortunę...Materiały, z których tworzymy są drogie, niestety...Jeśli chodzi o sutasz...Hm...Trafiłam na wiele dyskusji na ten temat...Spotkałam się ze zdaniem że sutasz może być przez wielkie "S" i przez małe "s"...Ja reprezentuję tę drugą kategorię i fajnie mi z tym.Dlatego nie mogę ustalić ceny tak wysokiej jak za Sutasz wykonany przez profesjonalistę...Jeśli ktoś poszukuje doskonałości, idealnej równości sznurka,proszę bardzo! Niech szuka i wtedy cena wysoka jest zrozumiała...Jeśli komuś nie przeszkadza niedoskonałość, zapraszam! I wtedy cena, co logiczne, będzie niższa...
Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na jeden problem często poruszany...Wielu z Was pisze, że muszą płacić ZUS i inne opłaty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej by móc sprzedawać w internecie...Podobno dziewczyny nie mające firmy ceny zaniżają bo odpadają im opłaty...Kochani!Nie ma możliwości legalnej sprzedaży w internecie czy gdziekolwiek bez prowadzenia działalności gospodarczej...Sprawdziłam we wszystkich możliwych źródłach...Jeśli ktoś chce coś sprzedać, MUSI odprowadzić od tego podatek....Chyba, że jest się zarejestrowanym w Związku Artystów( mam nadzieję że nie przekręciłam nazwy),wtedy są inne zasady. Mnie fakt, że ktoś sprzedaje ot tak, dla siebie absolutnie nie przeszkadza!Nie chcę by ktoś mnie źle zrozumiał.:))) Jest mnóstwo takich osób i ok:) Chciałam się po prostu odnieść do poruszanego często tematu. Trudne to wszystko czasem. Jak ustalić cenę czegoś co się samemu wykonało...
Na koniec przytoczę Wam komentarz Pani która była zainteresowana bransoletką typu pandorka (16 elementów...) za cenę 25 zł...:
" Ta bransoletka to srebrna,że taka droga???!!!"......cóż...:)))
Zapraszam...
fiu fiu :)
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie ten komentarz :))) zgadzam się z tym co napisałaś i życzę powodzenia szkoda, że jestem pod kreską, bo chętnie bym coś kupiła ale poczekamy na lepsze czasy :))) Serdecznie pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję sklepiku!!! Niech się rozwija i spełnia dobrze swoją rolę. Szkoda, że nie mogę nosić biżuterii innej niż srebrna (uczulenie), bo już bym kupowała kolczyki te jesienne. Pozdrawiam Grażyna
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy :) Skusiłam się na zakupy :)
OdpowiedzUsuńno i pięknie!
OdpowiedzUsuńa ceny sa ok. moim zdniem oczywsićie!
Hej kochana. Mój mąż jak otwierałam swój pierwszy sklep i również miałam dylemat odnośnie wprowadzenia cen powiedział mądre słowa "Cena powinna być 5 razy wyższa od kosztów jakie poniosłaś przy tworzeniu przedmiotu.Tylko wtedy się opłaca". Tak więc jak koszt wynosi 30zł to sprzedaż powinna być 150zł. Miał świętą rację. Ja się oczywiście nie dostosowałam bo musiałabym mieć koszmarne ceny,ale jak się okazało ZUS podatek dochodowy,a potem Vat mnie załatwiły tylko dlatego,że miałam za niskie ceny i nic praktycznie na tym nie zarabiałam bo to co wpadło do sklepu od razu szło na opłaty i nowe materiały do pracy. Wiem,że to może brzmieć przerażająco,ale taka jest prawda.
OdpowiedzUsuńInaczej ciężko jest wyżyć z rękodzieła :( Teraz żałuję,że nie posłuchałam męża bo ludzie mnie poznali od niskich cen,a z czasem jak drewno podrożało ciężko było sprzedawać po wyższych cenach.
Pozdrawiam Magda
Życzę powodzenia!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgratuluję sklepiku ;) i życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam kciuki za powodzenie! Z pewnością na coś się skuszę, jak złapie oddech od pracy! Buziaki:)
OdpowiedzUsuńGratuluję sklepiku! Życzę, żebyś odniosła sukces;)
OdpowiedzUsuńGratuluję otwarcia sklepiku. Powodzenia w planach. Zgadzam się z tym co napisałaś, jakaś akcja uświadamiająca społeczeństwo by się przydała. Doceniają naszą pracę tylko Ci którzy wiedza ile trudu i czasu to wymaga, a jest ich niestety niewielu. Wkurzają mnie np. markety sprzedające w okolicach świąt tandetę robiona na jeden kopyt, ale tanio i co? i wiadomo co. Pozdrawiam i powodzenia w sklepiku.
OdpowiedzUsuńNo to wszystkiego dobrego na Nowej Drodze!!:) Niech klienci pchają się drzwiami i oknami, choćby wirtualnymi:)
OdpowiedzUsuńKochana życzę Ci powodzenia i samych miłych klientów! Zaraz lecę pooglądać Twoje cudne dzieła, dobrego nigdy dość. Temat trudny, ale już gdzieś wypowiadałam się na ten temat i nie chciałabym się powtarzać. Ogólnie i króciutko: sądzę, że jeśli twórca i kupujący są zadowoleni to wszystko OK.
OdpowiedzUsuńSerdeczności aaa i jeszcze sprawdzę, czy jestem u Ciebie w kolejce :)
Buziole 102 :*
Gratuluję i życzę powodzenia! Czasem wydaje mi się, że jednego rękodzielnika najlepiej potrafi zrozumieć tylko drugi rękodzielnik :)
OdpowiedzUsuń