niedziela, 25 września 2011

Pastelowo...

Miało być prosto, pastelowo i koniecznie z kwiatami...Tylko nie z widoczkiem tylko na przykład w wazonie...Dwie szafki na klucze i takie oto zamówienie:) Chyba stworzę osobną etykietę "decu banalny":) bo znów z takim musiałam się zmierzyć:) Ale powiem szczerze, że czasem to co prostym się wydaje wcale prostym finalnie nie jest:) Ale te dwie szafeczki jakoś wdzięcznie mi się ozdabiało:) I są:) Troszkę na pożegnanie lata:)




Dziś wybraliśmy się na spacer by przywitać jesień:) Pogoda była cudna...Wybraliśmy małą polanę gdzie R.zachwycała się każdym źdźbłem trawy:) I smakowała również każde źdźbło:) A W. z Tatą puszczali latawca:) Piękne chwile...W.był zachwycony...My również...I przywitaliśmy jesień, która ujawnia się już czerwienią i żółcią liści, wrzosami, jarzębiną...

Lądowanie....:)





Dziękuję za słowa, obecność i za to, że bywacie tutaj...




czwartek, 22 września 2011

Taki sobie komplecik...

Kolczyki jeszcze bez bigli bo nie wiem jakie:( I wisiorek całkiem spory. Oczarowała mnie muszla Paua...Pięknie się mieni i te kolory...Ta akurat w zieleni...Sutasz mnie wciągnął, to pewne:) Ja sama wciąż niezadowolona z wyników, ale się nie daje:) A dni nasze przynoszą ostatnio wiele zajęć i wydarzeń, więc czasu mało...Ale pogoda piękna...Jej, chyba lato zapomniało, że czas na zmianę...:) I fajnie...


I wiersz...x.twardowskiego...Jakoś mi potrzebne wracanie do Jego wierszy...

KIEDY MÓWISZ

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma na ziemi sytuacji bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz

poniedziałek, 19 września 2011

Wyczekane...

Długo czekałam by pokazać jakieś moje sutasze...Od dawna czynię próby by w końcu coś sutaszowego stworzyć...Długo nie wychodziło...Winą obarczam głównie nici:) Szyłam różnymi, najlepsze okazały się żyłkowe:) Dzięki życzliwości i pomocy Kasi zawzięłam się i coś powstało:) I wciąż powstaje:) Kasieńko, dzięki. Na początek nic ambitnego w porównaniu z tym co obserwuję na sutaszowych blogach, ale moje:) Chciałam zacząć od czegoś prostego, ale w miarę możliwości moich dopracowanego...Efekty kolczykowe za chwilkę...:)

Dziękuję Wam za komentarze wszelakie...Są ważne, bardzo ważne...I cieszą...I inspirują...

Taka myśl na mnie spadła ostatnio...Marzę...Pięknie i dobrze mieć marzenia...I pracować na to by się spełniły...I tworzyć nowe...A kiedy się spełnią często zapominam o nich...Uzmysłowiłam sobie że moje TERAZ i TU może być spełnieniem pragnień sprzed tygodnia, miesiąca, lat...A ja już biegnę za innym, nowym...Już mi niewygodnie i czekam na kolejne spełnienie...I na nowe marzenia...Dziś uczę się trwać w tym co dane...I cieszyć się dziś...Bo moje DZIŚ to spełnienie marzeń z WCZORAJ...Dobrze mi...

I kolczyki sutaszowe:) ( Na sztyftach ale myślę o klasycznych biglach...)




Pozdrawiam Was ciepło...

piątek, 16 września 2011

Lato, jesień i Jaskółki szkatułka...

Gdy ostatnio podczas spaceru stwierdziłam, że już jesiennie jakoś się zrobiło, mój Syn skorygował mnie: mamo, nie...jeszcze kilka dni...jeszcze mamy lato...Uwielbiam Go za Jego precyzję:) Więc u nas wciąż nie-pożegnanie z latem, chociaż ludków kasztanowych mnóstwo ( jest jeż, żółw, koń, zając,...baletnica...) i nad jarzębiną trwamy w zachwycie...:) I katar nam towarzyszy, wszystkim:) Więc chyba stoimy w przejściu gdzie mija się lato z jesienią...

Zaniepokoiło mnie wczoraj coś...Zawsze staraliśmy się dobierać W. takie bajki, które Go czegoś nauczą, będą rozrywką, zabawą, zaciekawią Go...I nie mieliśmy z tym problemów...Ale W.poszedł do szkoły i trafił na różne dzieci, które spotykają się z różnymi rzeczami, w tym różnymi bajkami...Na placu zabaw wśród różnych pomysłów, grupa dziewczynek zaproponowała zabawę w czarodziejki witch... Mnie ogarnęło przerażenie dopiero po chwili gdy usłyszałam o czarnej studni z czarną wodą, o czarnym kręgu i czarnej mocy...Przecież te dzieci mają po siedem lat!!!Znaki, muzyka, bajki, filmy, gry i nie wiem co jeszcze, jakimi otaczają się nasze dzieci mogą wyrządzić im krzywdę...Ja jestem mocno poruszona...Chyba potrzeba naszej wielkiej czujności...

A dziś szkatułka dla Jaskółki :) Miała być lawendowo-sepiowa:) Justyś, jak Ci się podoba?








Kluczyk w środku, bo każdy z nas szuka swojego, własnego klucza do Szczęścia...Więc tak mnie naszło na symbol...:) 

Fajne Candy tu .

A na koniec wiersz x.twardowskiego...Ten wiersz towarzyszy mi od wielu lat...

Spotkanie

Ta jedna chwila dziwnego olśnienia
kiedy ktoś nagle wydaje się piękny
bliski od razu jak dom kasztan w parku
łza w pocałunku
taki swój na co dzień
jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku
ta jedna chwila co spada jak ogień

nie chciej zatrzymać
rozejdą się drogi -
samotność łączy ciała a dusze cierpienie

ta jedna chwila
nie potrzeba więcej


to co raz tylko - zostaje najdłużej



sobota, 10 września 2011

Układanie rzeczywistości...

Układam rzeczywistość...Między odprowadzaniem a przyprowadzaniem ze szkoły W., usypianiem, karmieniem, zabawą z R...próbą odpoczynku z Kimś kto w brzuszku zamieszkał, próbuję...próbuję...znaleźć kawałek siebie..Trudniej, łatwiej, różnie...Byle krok za krokiem do przodu...Ostatnie dni to dni pierwsze W. w szkole więc nowy plan lekcji, nowa pani, koledzy ci sami:) Układamy się...

Lawendowo ostatnio bywało u mnie bo potrzeba taka pewnej Pani E. i chyba moja też...Prace proste, decu banalny:) ale właśnie według potrzeby czyniony więc chociaż się nie wyszumiałam artystycznie, Pani E. zadowolona podobno:)





I troszkę inny klimat...Dwie bransoletki z kryształków Svarowskiego i drobniutkich koralików Toho...Jedna jasna, druga dla M. na chudą łapkę-multikolorowa:) ( bo M. ma strasznie chude łapki...:) ) 



Lato nie daje za wygraną i ostatnie dni są po prostu piękne...słoneczne, z rześkim powietrzem, z jarzębiną, z kasztanami...Mój Syncio zebrał już pierwsze kasztany:) Jutro powstaną ludziki kasztanowe...:) 

Wśród hałasu tęsknię i szukam Ciszy...
Dla Was uśmiechu...
j.




piątek, 2 września 2011

Drugie życie staruszków...no i mamy w domu Pierwszaka...:)

Nasz Pierwszak to stwór uwielbiający szkołę do tego stopnia, że weekendy wydają mu się zbyteczne i niepotrzebne...Nasze najstarsze Dziecko miało wczoraj swój wielki dzień...Ponieważ rok temu W. rozpoczął zerówkę w szkole jako pięciolatek ( wbrew całemu szumowi w mediach, jesteśmy bardzo zadowoleni...) zmiany jakie go spotkały nie dotyczyły zmiany kolegów (cała zerówka utworzyła jedną z klas pierwszych)...Więc stresów mało, pozostała ciekawość:) Mój dzielny Syn...:****

Wczoraj rocznica wybuchu wojny...Chcę pamiętać...Bo my, żyjący łatwo coraz częściej zapominamy...Chcę pamiętać o mężczyznach, którzy szli by walczyć, o kobietach, które zostać musiały...O tych wszystkich bohaterach tamtych dni...Ważny dzień wczoraj...

Udało nam się ostatnio zdobyć kilka staruszków:) Postanowiłam dać im drugą szansę:) Za jakiś czas pewnie pokażę co z planów wyszło...


Pan Zegar:)


Młynki kawusiowe:)



I szafko-półka :)


I tak jak z Panem Zegarem już wiem co zrobię:) Mam już pewien pomysł jaką nową szatę mu nadać...Szafko-półeczka też już czeka...Tak z młynkami mam problem:( Macie jakieś pomysły?Proszę, pomóżcie:) Jakieś sugestie co do motywów?Liczę bardzo na Was:) 
Buziaki.:***